czwartek, 20 grudnia 2012

Spotkanie z uczestnikami Chaaria 2012 na konferencji "Medycy dla Afryki"

Zapraszamy Was serdecznie na spotkanie zorganizowane przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny (IFMSA) w Warszawie! Jego temat będzie pomoc medyczna w krajach trzeciego świata.

Będzie to okazja, żeby posłuchać o naszym pobycie w Chaaria i zadać nam sporo pytań!

Więcej informacji na: http://www.facebook.com/MedycyDlaAfryki



czwartek, 23 sierpnia 2012

Podsumowania pobytu w Chaaria

      W jednym z ostatnich postów przed powrotem do Polski chcielibyśmy przedstawić liczbowo naszą pracę w Chaaria. Niezmiernie cieszymy się z tego iż praktycznie cały nasz czas spędzony w Afryce mogliśmy poświęcić pacjentom. Z pewnością będzie nam brakowało ludzi, których poznaliśmy i z którymi w pewien sposób sie zżyliśmy. Odnaleźliśmy swoje miejsce w tym niewielkim szpitalu w środkowej Kenii, dlatego z wielkim żalem się z nim żegnamy.
      Podczas całego naszego pobytu w szpitalu opiekowaliśmy się łącznie mniej więcej 210 pacjentami leżącymi na oddziałach ogólnych.
      Po skończonym obchodzie i przepisaniu nowych zleceń udawaliśmy się do przychodni gdzie styczność z naszym stetoskopem miało łącznie około 900 pacjentów.
      Pełniliśmy rolę pierwszego asystenta przy ponad 150 operacjach wykonywanych w godzinach pracy szpitala. Dodatkowo pełniliśmy całodobowe dyżury chirurgiczne, podczas których wstawaliśmy w środku nocy do ponad 20 cięć cesarskich. Oprócz wyżej wymienionych operacji wykonaliśmy niezliczoną liczbę małych zabiegów chirurgicznych.
      Podczas pracy w szpitalu nie sposób nie mieć styczności ze stanami nagłymi. Podczas naszego pobytu musieliśmy sobie poradzić z ponad 30 takimi przypadkami.
      Wierzymy w to iż podczas pobytu i pracy w tej niewielkiej wiosce znacznie wsparliśmy miejscowy personel. Nasz pobyt w Chaaria z pewnością nauczył nas odpowiediej organizacji pracy, zwracania większej uwagi na pewne stany, znaczenia badania przedmiotowego w pracy lekarza ale przede wszystkim nauczył nas jak radzić sobie ze śmiercią pacjenta. Była to więc dla nas ogromna lekcja, którą zapamiętamy do końca życia i która mamy nadzieję wpłynie na nasze przyszłe życie lekarskie.
      Na koniec wspomnimy o tym o czym nie chcieliśmy pisać wcześniej. Otóż podczas trzeciego tygodnia naszego pobytu w Afryce blisko zachodniej granicy Kenii wybuchła epidemia wirusa Ebola. Praktycznie codziennie docierały do nas informacje na temat rozprzestrzeniania się epidemii na kolejne tereny Afryki środkowo-wschodniej. Jest to jeden z powodów by wracać do kraju. Żegnamy się więc z Kenią i z Afryką ale z pewnością tu jeszcze wrócimy.

Nasz pobyt w Chaaria dobiegł końca

   I stało się , nasz wolontariat medyczny w Chaaria dobiegł końca. Ostatni dzień jak zwykle spędziliśmy na swoich oddziałach i na sali chirurgicznej. Te 5 tygodni było dla nas, młodych lekarzy prawdziwą szkołą życia.  Staraliśmy się by nasza praca w Chaaria była jak najbardziej owocna  i mamy  nadzieję że wnieśliśmy  tyle dobrego ile  tylko było możliwe.  Naprawdę żal nam było opuszczać ten skromny misyjny szpital, dopiero co tu  przyjechaliśmy   a już musimy wyjeżdżać.
    W związku z naszym wyjazdem w sobotę wieczorem odbyła się pożegnalna kolacja, która jest już tutaj swego rodzaju tradycją.   Uczestniczyli w niej wszyscy bracia i wolontariusze.


    Chcielibyśmy serdecznie podziękować bratu Beppe Gaido, dzięki którego uprzejmości mieliśmy możliwość pracować w Chaaria.  Mamy nadzieję że to nie koniec naszej przygody z tego typu projektami. Na  świecie miejsc potrzebujących pomocy wolontariuszy jest mnóstwo, ograniczeniem jest jedynie własna wyobraźnia. Kto wie, być może za rok spotkamy się na blogu  ponownie?


     Na koniec chcielibyśmy podać numer konta do szpitala w Chaaria.  Znaczna część pieniędzy potrzebnych do funkcjonowanie ośrodka pochodzi z darowizn. Pieniądze oprócz zaspokajania bieżących wydatków takich jak zakup: leków, opatrunków, jednorazowego sprzętu medycznego potrzebne są również na rozwój szpitala.  W najbliższym czasie planowane jest otwarcie nowego oddziału położniczego i nowej sali chirurgicznej. Wiąże się to jednak ze znacznymi kosztami, pieniądze są potrzebne głównie na zakup wyposażenia.   Każdy z Was może pomóc Chaaria, wystarczy tylko odrobina chęci.



BANK OF AFRICA DETAILS


BANK:                                       BANK OF AFRICA KENYA LIMITED
BRANCH:                                  MERU BRANCH
BRANCH CODE:                      018
BANK CODE:                           19
ACCOUNT NAME:                  COTTOLENGO M. H. CHAARIA
ACCOUNT NUMBER:             03206360005
SWIFT CODE:                          AFRIKENX
IBAN CODE:                             FR7630007999990623985600090

Uwaga!!! Konto znajduję się we Francji, na co wskazuję numer IBAN. Nie jest to jednak pomyłka, pieniądze na nie przelane  trafią z pewnością Chaaria.

Podajemy również link do bloga szpitala na którym podany jest włoski numer konta:

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Ostatnie dni

Nasz pobyt w Chaaria dobiega końca. Ostatnie dni były dla nas bardzo pracowite. Przez to nie mieliśmy czasu na tworzenie nowych postów. Dlatego chcielibyśmy streścić to co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Kilka dni temu do Chaaria przyjechało kilku włoskich wolontariuszy. W tym jeden chirurg oraz internista. Myśleliśmy, że w ten sposób będziemy mogli mieć trochę więcej czasu na odpoczynek. Nic bardziej mylnego! Ostatnie dni to niemal codzienne wezwania w środku nocy z powodu pilnych przypadków. Zdecydowanie przewodzą tutaj cięcia cesarskie! Do których zdarzało nam się wstawać nawet kilka razy tej samej nocy. Dzięki temu, że coraz lepiej pojmujemy tutejszą rzeczywistość to i przybywa nam pracy. Dodatkowo sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Tak jak uprzednio bardzo dużo pracy i beznadziejnych przypadków było na oddziale męskim tak teraz przyszła kolej na oddział żeński. W ten sposób często wracaliśmy ze szpitala po północy. Cieszy na pewno to, że udało nam się pomóc niektórym pacjentom. Niestety byliśmy również świadkami tego jak inni z nich gasną. W weekend oczywiście nie mogło się obyć bez kolejnych kłótni domowych w których to panga okazała się być argumentacją ostateczną. Jako, że dyżurujemy tutaj niemal bez przerwy każdy z nas spędził swoje "pięć minut" na zaopatrywaniu tego typu ran. Z ciekawostek: jeśli ktoś myśli, że taka broń jak strzały czy włócznie przeszły do historii to się mocno myli! Okazuje się, że tak jak panga jest popularna w okolicy naszej wioski tak łuki to domena wiosek położonych około 20km dalej. Służą one do polowania na jadowite węże, których w okolicy jest całkiem sporo. Według szpitalnych doniesień tuż przed naszym przyjazdem w Chaaria wylądował pacjent, któremu grot od strzały utknął w klatce piersiowej. Dzięki uprzejmości lekarzy tutaj pracujących udostępniono nam zdjęcia z tego przypadku. Musimy przyznać, że takich historii się jednak nie spodziewaliśmy! 

Oddział Żeński

 Miejsce w którym pracowałem składa się z 40 łóżek, które poświęcone są kobietom. 10 z nich to tzw. część chirurgiczna. Pozostałe należą do pacjentek internistycznych. Przez niemal 4 tygodnie byłem tutaj jednym lekarzem. Muszę przyznać, że dla młodego medyka jest było to mocne zderzenie z rzeczywistością. Co prawda w ciągu dnia za oddział odpowiedzialny był  jeden z Clinical Officerów - Anderson. Jednak po tym jak kończył pracę zostawałem  - podobnie jak Czarek i Damian na oddziale męskim - sam z wszystkimi pacjentami.  W ten sposób moja praca zaczynała się od wspólnego porannego obchodu, w czasie którego zapadały decyzję o tym czy pacjenta wypisać, zmienić leczenie, ew. zlecić badanie.Te ostatnie oczywiście musiały wnosić coś w diagnostykę. Potem należało sporządzić wypisy pacjentów i ewentualnie porozmawiać z rodzinami, które licznie przychodziły do swoich bliskich w wyznaczonych godzinach. Jednakże dopiero po popołudniu na oddziale zaczynała się naprawdę ciężka praca. Wtedy to bowiem przyjmowanych jest najwięcej nowych pacjentów. Każdego z nich należy zbadać i sprawdzić leczenie zaproponowane przez Clinical Officera pracującego w ambulatorium. 
Te momenty to były prawdziwe lekcję pokory i dla mnie i dla moich kolegów! Przyzwyczajeni do europejskiego stylu pracy i opierania się w dużej mierze na wynikach badań dodatkowych tutaj mogliśmy polegać jedynie na pomiarach ciśnienia, tętna, częstości oddechów i temperaturze bo laboratorium po południu już nie było czynne! Nierzadko zdarzało się, że stan nowo przyjętych pacjentów bywał bardzo ciężki i początkowe leczenie należało zmodyfikować. Niestety rzeczywistość afrykańska jest bardzo brutalna. Większość znanych nam schematów leczenia, których uczono nas na studiach w Afryce nie funkcjonuje. Szpital mimo, że świetnie zarządzany przez braci to jednak ze względu na swoje miejsce w hierarchii kenisjkiej służby zdrowia nie dysponuje wieloma lekami, które bywają bardzo przydatne w leczeniu stanów nagłych. Dodatkowo zlecając lek, należało bardzo mocno rozważyć jego cenę. Na oddziale żeńskim zdecydowanie wśród rozpoznań dominuje malaria a zaraz za nią należy wymienić niewydolność serca, gruźlicę, zapalenia płuc i HIV. Bardzo często przyjmowane są również kobiety, które zatruły się środkami fosfo-organicznymi (niestety, jest to tutaj bardzo popularna metoda na popełnienie samobójstwa). Najbardziej w mojej pamięci zapisała się młoda dziewczyna, która była w 8 miesiącu ciąży. Niestety nie udało się uratować ani jej ani dziecka. 

piątek, 3 sierpnia 2012

Z czym się zmagamy w Chaaria?


     Na każdym z oddziałów jak już pisaliśmy wcześniej znajduje się 40 łóżek i prawie tyle samo pacjentów. Dodatkowo w przychodniach przyjmowanych jest dziennie ponad 100 chorych. W ten sposób spotykamy się tu z przeróżnymi schorzeniami. Jednym z najczęstszych jest malaria. Zdarzają się przypadki malarii mózgowej, które są niemałym problem dla personelu oraz wiążą się ze złym rokowaniem. Kolejną dużą grupę pacjentów stanowią chorzy na gruźlicę, często pozapłucną oraz pacjenci z powikłaniami po leczeniu przeciwgruźliczym, których spotykamy jednak znacznie rzadziej.
      Pacjenci onkologiczni stanowią około 1/4 wszystkich chorych z czego najczęściej są to nowotwory przewodu pokarmowego (przełyku, żołądka, wątroby) oraz gruczołu krokowego. Stan zaawansowania większości z nich nie pozwala na skuteczne leczenie a pacjenci przebywają w szpitalu jedynie dlatego iż stanowią problem dla rodziny, która nie chce lub nie może się nimi odpowiednio opiekować. Szpital w tych przypadkach pełni niestety rolę hospicjum.
      Bardzo często, szczególnie na oddziale męskim leczeni są pacjenci z powodu niewydolności wątroby o różnej etiologii. Niejednokrotnie do szpitala przybywają dopiero gdy dochodzi do rozwoju encefalopatii.
Zatrucia także zdarzają się dość często. Średnio dwa - trzy razy w tygodniu zjawiają się pacjenci z zatruciem związkami fosforoorganicznymi. Powody są podobne do tych spotykanych w Polsce. W przypadku dzieci wynikają najczęściej z niedopilnowania przez rodziców, natomiast wśród dorosłych dominują próby samobójcze.
      Kolejnymi spotykanymi przypadkami są: zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowo rdzeniowych, niewydolność serca, cukrzyca, astma, czy choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy.
      Rzadziej zdarzają się pacjenci cierpiący z powodu chorób hematologicznych. Diagnostyka dostępna w szpitalu nie jest wystarczająca do postawienia diagnozy a jedynym leczeniem, które może być zaproponowane u części z nich są ciągłe transfuzje krwi.
      Innych pacjentów, niż tych na oddziale, spotykamy w gabinetach lekarskich. Niektóre z nich mają swój profil - dr Antonio jest tutejszym kardiologiem, dr Ogembo ginekologiem natomiast dr Beppe chirurgiem. Dwaj pierwsi przyjmują także problematycznych pacjentów z innymi schorzeniami, które nie mogą być rozwiązane przez tutejszych Clinical officers.
      Nam najwięcej emocji zdecydowanie dostarczają stany nagłe. Zdarza się, że jesteśmy jedynymi lekarzami, którzy w danym momencie znajdują się na oddziale i jesteśmy wtedy zdani tylko na siebie. Do stanów tych, które spotkaliśmy do tej pory należą: stan astmatyczny, stan padaczkowy, obrzęk płuc, krwawienie z górnego odcinka przewodu pokarmowego.
      Praca na każdym z oddziałów stanowi więc dla nas spore wyzwanie, a ilość pacjentów jest z pewnością dodatkowym utrudnieniem. Jednak wypracowaliśmy już sobie schemat pracy, który umożliwia nam sprawowanie opieki nad wszystkimi pacjentami.

środa, 1 sierpnia 2012

Oddział Męski



     Jak już wspominaliśmy w poprzednich postach, przypadła nam w udziale opieka nad oddziałem żeńskimi i męskim.  Dzisiaj chcielibyśmy Wam przybliżyć jak wygląda nasza praca na oddziale męskim.
     Oddział męski podobnie z resztą jak żeński to jedno duże,  przestronne pomieszczenie w którym znajduje się miejsce dla 40 pacjentów. Lekarzem oddziału męskiego jest Włoch, dr Antonio, któremu razem z Czarkiem pomagamy w prowadzeniu opieki nas pacjentami.
     Charakter pracy lekarza różni się znacznie od tego co można zobaczyć w  Europie. Pierwszą różnicą jest liczba personelu medycznego przypadająca na liczbę pacjentów. W ciągu dnia na oddziale pracują 2 pielęgniarki i jeden lekarz, a w nocy dyżur pełni tu tylko jedna pielęgniarka!!! Sprawia to że różnego rodzaju „przeoczenia” bywają tu częste.    Dlatego w tej kwestii jako wolontariusze  staramy się pomóc jak tylko potrafimy. Szczególną uwagę zwracamy  na pacjentów w ciężkim stanie, w ich wypadku opóźnienia w diagnozie lub podaniu leku potrafią być wyjątkowo niebezpieczne. Najistotniejszym jednak problemem jest bardzo mały wachlarz metod diagnostycznych. Do dyspozycji jest zaledwie kilkanaście badań laboratoryjnych. Z badań obrazowych na miejscu jest dostępna jedynie ultrasonografia.  Niestety nie wszystkim udaje się pomóc. Zgony pacjentów są tutaj częste.  Bywały tygodnie w których każdego dnia umierał jeden lub dwóch pacjentów.   
       Specyfiką tutejszego oddziału męskiego jest stale wysoka  liczba chorych.  Zdarzają się  pacjenci zostający w szpitalu jeszcze długo po wypisaniu ich do domu. Częstym  powodem jest to , że nie zgłasza się po nich  nikt z rodziny. Bywają też pacjenci którzy sami z własnej woli zostają dłużej w szpitalu ,z powodów na przykład socjalnych lub towarzyskich. Dlatego niestety często oddział męski pełni role domu opieki lub hospicjum.