czwartek, 12 lipca 2012

Karibu Chaaria!

Brama Szpitala
"Witamy w Chaaria!"  - tak przywitano nas tutaj cztery dni temu gdy wjechaliśmy na teren wspólnoty Cottolegno. Natłok pracy jednak jest tak wielki, że dopiero dziś mamy czas na to aby podzielić się naszymi wrażeniami.

Damian i Czarek w drodze do Chaaria
Do naszego celu dotarliśmy 8 lipca około godziny 18. Ku naszemu zdziwieniu poza kenijskim "Karibu" usłyszeliśmy również polskie "cześć!". Okazało się, że w ośrodku wśród innych wolontariuszy są również dwie Polki, które przyjechały tutaj w ramach zgromadzenia Salwatorian.  Dominika - pielęgniarka i Ania studentka medycyny. Z racji tego, że brat Beppe nie był obecny tego dnia poprosił dziewczyny aby wprowadziły nas w życie i zasady funkcjonowania wspólnoty.

 dom dla wolontariuszy w Chaaria
Ośrodek Cottolengo w Chaaria okazał się być stosunkowo dużą placówką. Oczywiście jak na warunki afrykańskie. Na terenie wspólnoty poza domami braci oraz sióstr swoje miejsce mają również wolontariusze. Sam szpital składa się tak jak wcześniej już wspominaliśmy min. z dużego oddziału męskiego oraz żeńskiego ale i również z oddziału pediatrycznego i położniczego! Co więcej obok powstaje nowy budynek i wszystko wskazuje na to, że będzie to nowa sala operacyjna!

W czasie kolacji, która w niedziele ma charakter szczególny ponieważ tego dnia wszyscy spożywają posiłek razem - zarówno wolontariusze jak i bracia - przekazaliśmy materiały szewne oraz inne "dary", które udało nam się pozyskać dzięki Centrum Medycznemu "KLARA" w Częstochowie oraz firmie BRAUN.

Michał rozpakowuje nici chirurgiczne
podarowane przez CM KLARA z Częstochowy
oraz firmę Braun
 Po kolacji wyjaśniono nam również zasady funkcjonowania szpitala i określono to czym mamy się zajmować. Jednak zanim znaleźliśmy swoje miejsce to minęło trochę czasu. Ostatecznie Damian i Czarek pomagają włoskiemu wolontariuszowi - lekarzowi o imieniu Antonio w prowadzeniu oddziału męskiego. Mi z kolei przypadł oddział żeński, na którym  pracuję razem z Andersonem, który pełni rolę tzw. clinical officer. W obydwu przypadkach dużym wyznawaniem jest ilość pacjentów! ponieważ na każdego przypada co najmniej 20 osób! Swoboda działania jest tu stosunkowo duża, dlatego na każdym kroku musimy być świadomi naszych ograniczeń i niewiedzy. W takich chwilach bardzo ważne jest to aby pamiętać o starej lekarskiej zasadzie "Primum non nocere" (łac. po pierwsze nie szkodzić!). Poza opieką nad pacjentami internistycznymi, pomagamy również przy operacjach. Każdego dnia jeden z nas pełni swego rodzaju dyżur chirurgiczny w czasie, którego jest dyspozycyjny 24/24 w razie potrzeby wykonania zabiegu. Dodatkowo chodzimy również do tutejszej poradni, gdzie wspólnie z tutejszymi personelem przyjmujemy pacjentów ambulatoryjnych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz