Niedziela jest dla nas dniem wolnym,
dlatego chcieliśmy wykorzystać ten czas aby zwiedzić część
Kenii. Jako, że znajomy brata Beppe organizuje wyjazdy do pobliskich
rezerwatów, stwierdziliśmy, że wybierzemy się do jednego z nich.
Park Narodowy Samburu położony jest niespełna dwie godziny drogi
samochodem od miejsca naszego pobytu. W zasadzie są to dwa
rezerwaty. Rzeka Ewaso Nyiro jest granicą między Parkiem Samburu a
Buffalo Springs. Zajmuje on powierzchnię 165 km². Nie jest to
miejsce często odwiedzane przez turystów, dzięki czemu przez
większą część czasu byliśmy jedynymi obserwatorami zwierząt.
Dzień zaczął się o godzinie
4 rano gdyż o 5 mieliśmy zaplanowany wyjazd z Chaaria. Choć ciężko
było zasnąć w podróży, ze względu na wyboistą drogę, to
jednak udało nam się na chwilę zdrzemnąć. Obudzilismy się o
wschodzie słońca na afrykańskiej sawannie. Był to niesamowity
widok, niczym z filmów dokumentalnych. Afrykańskie wschody słońca
są przepiękne. W dodatku już na samym początku powitało nas
stado słoni.
W rezerwacie Samburu można spotkać
wiele różnych zwierząt. Są tu między innymi lwy, lamparty,
gepardy, gazele, antylopy, żyrafy, zebry, hipopotamy, guźce,
somalijskie strusie, dik-diki (najmniejsze z antylop), małpy i wiele
wiele innych zwierząt. Pierwsze godziny spędzilismy na poszukiwaniu
lwów, które są o tej porze aktywne. Około południa jest je już
ciężko wypatrzeć gdyż zazwyczaj śpią w cieniu drzew. Niestety
nie udało nam się ich spotkać. Park ten zamieszkuje jedynie 47
osobników co stanowi niewiele jak na całą powierzchnię rezerwatu.
Najczęściej podczas podróży spotykaliśmy antylopy i słonie.
Często towarzyszyły nam również żyrafy, małpy, zebry i strusie.
Po całodniowych poszukiwaniach
wybraliśmy się na obiad do kenijskiego baru aby spróbować
lokalnych specjałów. John, który był naszym przewodnikiem polecił
nam pieczoną kozę. Był to bardzo dobry wybór. Okazało się, że
w Kenii jada się rękoma co stanowiło kolejną atrakcję.
Do Chaaria wróciliśmy około
godziny 19. Przejeżdżając przez miasto Meru zrobiliśmy zakupy w
tamtejszym supermarkecie, który wyposażony był równie dobrze jak
nasze wielkie sklepy.
Choć wykończeni całym dniem udaliśmy się jeszcze na wieczorny obchód po swoich oddziałach. Późnym wieczorem płożyliśmy się spać wiedząc, że nie była to nasza ostatnia
wizyta w tutejszym Parku Narodowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz